Strony - wersja testowa

czwartek, 24 grudnia 2015

świateczna deseczka

U mnie już wszystko gotowe. No może nie do końca bo jeszcze trzeba ubrać stół, młodego, no i siebie :)
Ale generalnie jestem już gotowa, a jeszcze nie ma południa!
A że Jasiek zmęczony tymi przygotowaniami zasnął, mam chwilkę żeby jeszcze pokazać Wam świąteczną deseczkę - oczywiście z moimi ulubionymi ptaszkami.
Deseczka robiona spękaniami dwuskładnikowymi. Trochę fakap z mojej strony bo źle wypełniłam spękania i w niektórych miejscach mi się wypłukało, ale i tak jest fajnie.

Pozostaje mi życzyć Kreatywnych Wesołych Świąt.



środa, 23 grudnia 2015

zielone lekko vintagowe

Lubię rozdawać swoje robótki. Nie wiem czy obdarowani lubią je dostawać, ale większego wyboru nie mają, bo ja lubię je rozdawać :) Śmiem jednak twierdzić, że chyba cieszą ich moje małe prezenciki. Wpadają zawsze przed świętami, ( niby przy okazji bo było im po drodze, ale nie wierzę, bo mieszkam daleko i nikomu nie po drodze). Tak czy inaczej wpadają i zawsze pytają co tam ładnego ostatnio stworzyłam, a potem chcą to mieć. Mam miękkie serce i rozdaje.
Ale nie ja nie o tym...
Dziś ubieraliśmy choinkę i okazało się, że nie mam żadnej własnej bombeczki. No tak nie mogło być. Trzeba było ten błąd naprawić.
I teraz mam, tylko dwie, ale mam. Zielonkawe, pociaprane, lekko retro, obie moje.




wtorek, 22 grudnia 2015

ekologiczne bombki

Pomysł nie jest nowy, widziałam takie "bombki" już w ubiegłym sezonie. Do tej pory jednak nie udało mi się takowych zmajstrować, mimo iż bardzo mi się podobały. Największą i chyba jedyną przeszkodą, był brak odpowiedniego ( a właściwie jakiegokolwiek) drągala.
Niedawno, spacerując z Jasiem po lesie ów brzozowy, czyli idealny drągal, został odnaleziony. Żeby była jasność - żadna brzoza nie ucierpiała. Kijek leżał samotny na ścieżce. Więc go wzięłam i zapakowałam na wózek, co wzbudziło przeogromne zdziwienie przechodniów. Jasiek nie protestował, że mamy nadbagaż w jego pojeździe:)
Wystarczyło kijaszek pociąć skośnie na talarki i zabrać się za ekobombki.
Dwie zrobiłam bez tła - chciałam by rysunek drewna lekko przebijał. Nie był to jednak dobry pomysł, bo wzór jest mało widoczny, a pożądany rysunek drewna wcale. Tam gdzie zastosowałam primer, efekt jest dużo lepszy. Zostało mi jedynie kilka, bo reszta szybko zmieniła właścicieli.
Ekobombki, do czasu pojawienia się choinki, zawisły na moim jemiołowym drzewku.








sobota, 12 grudnia 2015

ptaszkowe bombkowe trio

Ten wzór jest przeuroczy i wspaniale nadaje się na wszelkie świąteczno-zimowe tworzenie. Miałam już nic nie dłubać i nie bałaganić. Niestety, gdy wpadły mi w ręce resztki serwetki z ptaszkami, zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać.
Kocham te ptaszorki!
Nie nacieszyły mego oka zbyt długo. Dziś poleciały już wisieć na innej choince.




niedziela, 6 grudnia 2015

kartki niewymyślne

Dziś udowadniam (bardziej sobie niż Wam), że świąteczne, bożonarodzeniowe kartki mogą być proste i czyste. Nie oznacza to wcale, że są prymitywne i przeciętne.
Przeglądając internet zachwycam się bogato zrobionymi kartkami. Podziwiam te prace i aż zielenieję z zazdrości. Jakimś sposobem inni potrafią połączyć mixmedia z tekturkami, warstwami kwiatów, postarzać tuszami - i wchodzi im spójna, gustowna praca. Ja osiągam jedynie efekt jarmarcznej tandety.
W tym roku więc przestałam się twórczo wysilać i postawiłam na prostotę. Niewymyślne, klasyczne, naturalne, niby-eko, niby-scandi, niby-vintage. Jedna z nich powstała na bazie resztki z tekturki, której użyłam w zeszłym roku - klik, a podstawą pozostałych stały się tagi z UHK. Och jakże łatwiejsze stało się świąteczno-kartkowe tworzenie. I w momencie gdy przestałam dążyć do nie wiadomo jak wydumanych wzorców, klejenie karteczek stało się ogromną przyjemnością.
Podśpiewuje sobie Last Christmas, zajadam mandarynki, a kartki same się tworzą.



 




czwartek, 3 grudnia 2015

świąteczne porządki

Nie, wbrew pozorom nie rozpoczęłam akcji porządkowania szafy i mycia okien. Chociaż na to też przyjdzie czas. Moje porządki są scrapowe i wyszły przez przypadek. Zdecydowanie zbyt późno w tym roku zabrałam się za robienie kartek świątecznych. Mam co prawda wymówkę. I to całkiem niezłą. Po pierwsze mam małego obywatela w domu, a po drugie wszystkie moje rękodzielnicze pierdoły są pochowane w kartonach na strychu. Więc nawet jeśli znajdę chwilę by sobie coś podłubać to cały ten czas zajmuje mi odnalezienie odpowiednich papierów, tekturek i dodatków. Papierowy bałagan stał się też fantastyczną wymówką by zrobić nowe zakupy. Jeśli jednak będę czekać aż paczka dotrze i zanim znowu Jasio zaśnie, to kartki będę wysyłać w przyszłym roku :)
Przekopałam więc kartony, zebrałam wszystko co wyglądało bożonarodzeniowo i na szybcika, z resztek, jedną nogą bujając Jaśka, zrobiłam trzy karteczki. Miałam takie gotowe świąteczne scrapki, które przeleżały już z trzy sezony bo nie pałałam do nich uczuciem. Teraz jednak okazały się idealne, bo właściwie zrobiły za mnie robotę.





sobota, 28 listopada 2015

kartka na pierwsze urodziny

Dziś wstęp króciutki bo czasu brak.
Pierwsze urodzinki to bardzo ważne wydarzenie. To chyba najważniejsze urodzinki, potem tak ważne są już tylko setne :)
I mimo, że maluszek czytać nie umie, kartkę warto sprezentować.


poniedziałek, 9 listopada 2015

Prywatny album mojego prywatnego brzucha

Zrobiłam coś dla siebie!
Co jest sukcesem podwójnym. Po pierwsze dlatego, że dla siebie (wiecie szewc bez butów). Po drugie dlatego, że znalazłam na to czas. Macierzyństwo póki co trudne nie jest. Ale mimo, że mój maluszek jest kochanym robaczkiem, to permanentnie przyssanym do maminego cycka - a to dość skutecznie ogranicza możliwość robienia czegokolwiek. Ale jak na terminatora przystało, mimo braku snu, urywałam minutki w nocy i pomiędzy zmianą pieluch i udało się. Album ciążowy gotowy!
Chciałam unikać postów bardzo osobistych, ale się rozmyśliłam hihihi. Całe 9 miesięcy ciąży były cudowne i bezproblemowe więc zachciało mi się  stworzyć album brzuszkowy. A skoro album powstał, to się nim pochwalę ( a przynajmniej jego elementami).

 







Na zabawy aparatem i obrobienie zdjęć już mi czasu nie starczyło, więc przepraszam :)

sobota, 17 października 2015

Kartka na 18. urodziny


Osiemnaście mieć lat to nie grzech [...]  
Nie mam fiata i też to nie grzech, no nie?

Nie wiem, czy ten młodzieniec podśpiewuje słowa piosenki Kasi Sobczyk, ale faktem jest, że osiemnaście lat ma, i prawo jazdy mu się marzy. Zamiast Fiata pewnie Ferrari, ale to inna para kaloszy.
Kartka na osiemnaste urodziny nie sprawiła mi kłopotu. Auto tylko trochę retro, ale gdyby takie dostał, pewnie by nie pogardzil :)






czwartek, 15 października 2015

Prosta kartka z życzeniami

Mam czasem tak, że nie do końca mi się chce. Kręcę wtedy nosem, że nie mam papierów, że muszę koniecznie kupić stemple i jakieś dodatki, bo tak pracować się nie da. Nie mam koncepcji i brak mi weny, szukam więc wymówek żeby nie zrobić nic, mimo, że zrobić coś muszę. I jak już wyczerpię zasób marudzenia, a kartka nadal nie zrobiona, nie pozostaje nic innego jak wziąć się do roboty. Winę za marudzenie zrzuciłam na jesień oczywiście, a nie na swoje lenistwo. 
Kartki miały być dwie, dla dwóch rożnych Pań. Chciałam zrobić identyczne, ale w trakcie pracy się rozmyśliłam. Są więc podobne i niewymyślne. Prosta kartka urodzinowa i klasyczna kartka imieninowa.





wtorek, 29 września 2015

marynistycznie i magistersko

Czekam i czekam, aż moje dziecię zdecyduje się w końcu zawitać po drugiej stronie brzucha. Ale maluch jest niechętny. Brzuch utrudnia dłuższe kreatywne spędzanie czasu, więc niewiele robić mogę. Boje się poza tym, że mogę nie skończyć rozpoczętego projektu, bo maluch złośliwie postanowi pokrzyżować plany.
Pozostaje jedynie przeszukać bibliotekę zdjęć i publikować prace już skończone.

W zeszłym roku robiłam już morski exploding box - pracownicy żegnali kolegę, który był fascynatem marynistyki. - klik
Tym razem, choć klimat marynistyczny pozostał, exploding box z okazji obrony pracy magisterskiej. A właściwie to dwa boxy. Mimo, że przyszła ( a może już obecna) Pani Magister studiuje oceanografię, musiałam chwilkę pogłówkować jak połączyć morze z magisterką.Dobrze, że do morza mam niedaleko, łatwo zdobyć garść muszelek :)











PS Okrągłe stemple to lekko zmodyfikowane digi stemple by Novinka. Przeróżne i fantastyczne stemple znajdziecie na jej stronie - klik

piątek, 18 września 2015

butelka wina w prezencie ślubnym

Zdarzyło mi się popełnić już parę butelek ślubnych. Mogłoby się wydawać, że tworząc ileś razy to samo, człowiek się zwyczajnie znudzi. A tu jakoś nie. Decoupage na butelce wina, szczególnie jeśli ma być prezentem ślubnym, jest tak przyjemną pracą, że tworzy się go z przyjemnością.

Ta najświeższa butelczyna jest dość podobna do tej z zeszłego roku, ale nie identyczna - klik.
Zamawiającej bardzo zależało na gołąbkach, więc musiały się tam znaleźć. Cytat to też Jej pomysł. Jak widać, dla mnie pracy nie zostało wiele :)







środa, 16 września 2015

papierowe saszetki lawendowe

Lawendowych saszetek nigdy dość.
Lawenda już dawno ścięta, znak to, że koniec lata :(
Jak zwykle bukieciki zostały powiązane, powieszone i się suszą. Co ładniejsze wykorzystam do bukiecików, a te brzydsze do saszetek.
Nadal przeraża mnie maszyna do szycia. Mam wrażenie, że to urządzenie uparcie chce mi przedziurawić koniuszki palców. Spróbowałam więc zrobić papierowe saszetki.
Właściwie wystarczyłby zwykły papier do pakowania i klej. Ja mam niestety tendencję do nadmiaru więc u mnie dodatkowo etykietka, koroneczka, sznureczek ( i ręczne! pseudo-przeszycia).
Niezależnie czy materiałowe czy papierowe - lawendowe saszetki pachną cudnie.


czwartek, 20 sierpnia 2015

szybkie ciasto owocowe

Wiem, że ciasto to nie rękodzieło, a tylko takie chciałam publikować zakładając bloga. Chociaż w sumie... składniki nakładasz rękoma, mieszasz, wstawiasz do piekarnika, a potem zjadasz - jednak to rękodzieło :)
Przepis jest właśnie tak banalnie prosty, a ciasto wychodzi niebiańsko pyszne.
Lato to czas gdy kupuję mnóstwo lokalnych lub krajowych owoców. Kupuję i zjadam w ilościach hurtowych. Nie zawsze jednak jestem szybsza niż moje koleżanki  muszki owocówki. I właśnie na złość muszkom musiałam coś zrobić z gruszkami i nektarynkami, które zaległy na samym dole patery. Powstało szybkie ciasto gruszkowo-nektarynkowe.
Ja użyłam 2 gruszek i 2 nektarynek, ale nadadzą się wszelkie inne owoce (nawet te z puszki). Mieszałam ręcznie, bo nie chciało mi się wyjmować miksera.


PROSTE EKSPRESOWE CIASTO OWOCOWE

składniki 
(ilości na foremkę ok 25x12cm, tzw. keksówkę) 
  • 1 szklanka mąki
  • 1/3 szklanki cukru (można troszkę więcej jeśli lubicie bardziej słodkie)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • opakowanie (8g) cukru waniliowego
  • 2 jajka
  • mały jogurt naturalny lub naturalny serek homogenizowany (ok 200g)
  • 1/3 szklanki oleju
  • owoce   (optymalne na podaną ilość ciasta są np. 3 średnie brzoskwinie, albo 2 duże gruszki, generalnie ilość owoców trzeba dobrać w zależności czy lubicie jak jest ich dużo w całym cieście, czy jedynie na wierzchu)
  • składnik deluxe: jeśli w czeluściach spiżarki zostało Wam trochę czekolady to można dodać niewielką garść startej czekolady. Ja użyłam wielkanocne czekoladowe jajka :)  
  •  cukier puder do posypania
przygotowanie
Owoce obieramy ze skórki i kroimy. Wszystko jedno jak :) w kostkę, paski, ćwiartki, co tam chcecie.
Włączamy piekarnik i nastawiamy na 180*C.
Wszystkie suche składniki po kolei wsypujemy do miski: mąkę, cukier, proszek do pieczenia, cukier waniliowy, (czekoladę jeśli dodajecie). Potem składniki mokre: jaja, jogurt, olej. Mieszamy wszystko i właściwie już. Na koniec owoce. Ja gruszki wmieszałam w ciasto, a nektarynki wrzuciłam na wierzch. Ale panuje dowolność. Te wrzucone na górę i tak troszkę opadną.
Wstawiamy do piekarnika na ok 40-50min. Metoda suchego patyczka się przydaje. 
Ostudzone ciasto posypujemy cukrem. 

Ledwo zdążyłam pstryknąć zdjęcie. Cud, że nie ma na nim łapczywych rąk :)





czwartek, 6 sierpnia 2015

życie jest spoko ! - zanotuj to sobie

Jestem maniakalnym notatkowiczem ( nie wiem czy istnieje takie słowo, ale jeśli tak, to właśnie kimś takim jestem). Wciąż coś zapisuje i notuje. Nie dlatego, że mam słabą pamięć. O nie, pamięć mam jak słoń czy żółw. Lubię gdy moje myśli pojawiają się na kartce papieru, mam wrażenie, że dopiero wtedy nabierają sensu.  I mimo, że terminarze, buchalterię ( lubię to słowo), albumy ze zdjęciami i listę zakupów prowadzę elektronicznie: w telefonie, na tablecie, OneDrivach, iCloudach, Dropboxach i innych, to mimo wszystko zawsze w torebce mam kalendarzyk i notes.
Ten notesik zrobiłam już na początku roku, bo w starym skończyły się wolne kartki :(  Wcześniej miałam takie zwykłe notesy, kupne. Ten jest moim pierwszym własnoręcznie ozdobionym. A jako, że robiony na początku roku, to koniecznie musiał mieć motto na nowy rok. Jakoś wcześniej nie złożyło się by go pokazać. Ale może i lepiej, bo teraz mogę potwierdzić, że minęło ponad pół roku, notesik się spoko zapisuje, a życie jest naprawdę spoko :)



poniedziałek, 20 lipca 2015

pierwszy album (nie dla pierwszej lepszej)

To było nie lada wyzwanie.
Pewne kobietki znają się bardzo długo, bo pracowały razem przez ponad 20 lat.  Do dziś lubią spotykać się na pogaduchach, przy kawce, herbatce i słodkościach. Chciały jednej z nich przypomnieć wspólne chwile, wspólnie spędzone godziny w pracy, wspólne kawki i wspólne kilogramy zjedzonych ciasteczek.
Przyniosły ogromne siatki ze zdjęciami i kazały robić swoje.
Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć, bo albumu nigdy wcześniej nie robiłam.Troszkę po omacku, troszkę pokracznie, ale jakoś wypełniłam przestrzeń między okładkami. W pewnym momencie tak się zapędziłam z ilością zdjęć, że musiałam dokonać sporej selekcji, bo zwyczajnie zabrakłoby mi stron.

Podziwiam też dziewczyny, które lubują się w albumach - bardzo pracochłonna robota. Teraz już wiem, że kolejny album zrobiłabym zupełnie inaczej. Ale pierwsze koty za płoty :)

Przygotujcie się na milion zdjęć, choć to i tak nie wszystkie strony.












Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...